Prasa niemiecka o zablokowanych ustawach: „Punkt zwrotny” – DW – 25.11.2023
  1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa niemiecka o zablokowanych ustawach: „Punkt zwrotny”

Dagmara Jakubczak opracowanie
25 listopada 2023

Bundesrat utrudnił życie koalicji rządowej, blokując kilka ustaw, które zostały już przyjęte przez Bundestag. Niemiecka prasa komentuje.

https://p.dw.com/p/4ZQlh
Bundesrat
Zdjęcie: Wolfgang Kumm/dpa/picture alliance

Frankfurter Allgemeine Zeitung” przestrzega: „Akurat teraz, gdy Federalny Trybunał Konstytucyjny czarno na białym wykazał, że partie centrolewicowe łamią prawo, ich przesłanie zyskuje poparcie także w obozie klasy średniej: hamulec zadłużenia ma rzekomo obowiązywać przede wszystkim w przyszłości. (…) Sam hamulec jest luzowany. Do tej pory udało się to osiągnąć jedynie poprzez różne triki i manipulacje. (...) Ale zbyt łatwo jest zrównać zdolność do działania z wydawaniem pieniędzy. Co prawda nie zawsze jest to złe, ale też nie zawsze słuszne. Zwłaszcza wtedy, gdy nie kryje się za tym żadna koncepcja, ale chodzi raczej po prostu o wykorzystanie pieniędzy w celu uzupełnienia tego, czego w danej chwili rządowi brakuje. Koalicja rządowa będzie teraz musiała ustalić priorytety w wydatkach i zacząć oszczędzać pieniądze, w przeciwnym razie Federalny Trybunał Konstytucyjny pozbawi ją możliwości działania”.

Stuttgarter Zeitung” stwierdza: „Każdy, kto szukał dowodu na to, że zdrowy rozsądek w polityce transportowej w Niemczech jest obecnie uwikłany w wir politycznej walki o władzę i kulturę, temu Bundesrat dał w piątek dobrą ku temu okazję. Zupełnie niespodziewanie, umiarkowana reforma ustawy o ruchu drogowym przewidziana przez rząd koalicyjny została zablokowana w Bundesracie. Elementy ochrony środowiska i klimatu miały być dodane jako kryteria planowania transportu. W Bawarii, skąd pochodził impuls do storpedowania projektu, wpływowy polityk Markus Söder najwyraźniej odkrył, że ochrona środowiska nie zdobywa już punktów”.

Muenchner Merkur” zauważa: „Że też Christian Lindner musiał tego doświadczyć! Minister finansów i niesforny chłopak z rządu, choć przy pomocy uruchomienia wielu werbalnych zasłon dymnych, jednak obalił hamulec zadłużenia na rok 2023 i od tego czasu z trudem ratuje się przed nowo rozbudzoną sympatią swoich czerwono-zielonych przyjaciół z koalicji. Liczne pochwały z ich strony są oczywiście toksyczne i nieszczere: przewodniczący FDP płaci chwiejącym się swoim coraz bardziej autorytetem jakoby surowego strażnika kasy państwowej za to, że SPD i Zieloni nie muszą się teraz spieszyć z oszczędzaniem. A co będzie, gdy obie te partie dojdą do wniosku, że mogą powtórzyć tę grę w 2024 roku? Nic dziwnego, że narzekania w FDP na nazbyt elastycznego szefa stają się coraz głośniejsze. Im niżej jego gwiazda spada w obozie klasy średniej, tym jaśniej świeci gwiazda lidera opozycji Friedricha Merza. W następnych wyborach do Bundestagu Niemcy nie będą już szukać najmilszego kandydata, ale nowego Bismarcka znającego się na gospodarce. Czyli jakiegoś Merza”.

Zdaniem „Nuernberger Nachrichten”: „Rośnie presja na lidera partii FDP Christiana Lindnera, i to z obu stron: liberalni twardogłowi żądają, aby FDP wyszła z koalicji. Zwolennicy rozwiązań kompromisowych nalegają na pójście na ustępstwa. Przyszłość koalicji rządowej zależy w tej chwili od ministra finansów. Powiedział on kiedyś, że ‘lepiej nie rządzić niż rządzić źle’. A co można by powiedzieć o lepszym, wspólnym rządzeniu, które w coraz większym stopniu musiałoby być zarządzaniem kryzysowym dla zachowania demokracji?”.

Frankenpost” z Hof analizuje: „Kto w tych dniach słucha uspokajających słów kanclerza, z łatwością dojdzie do następującego wniosku: Kryzys? Jaki kryzys? Jednak bliższe spojrzenie na sprawy ukazuje coś zupełnie innego. Manewr budżetowy wymyślony przez Olafa Scholza, ostro skrytykowany i odrzucony przez Federalny Trybunał Konstytucyjny, coraz bardziej popycha wiele spraw w niewłaściwym kierunku. Nawiązując do słów tego polityka z SPD o przełomie, można by to nazwać punktem zwrotnym, ale zupełnie innego, niestety negatywnego rodzaju. Werner Gatzer, który pod przewodnictwem Christiana Lindnera odpowiada za budżet, zostanie z końcem roku przeniesiony przez ministra finansów na wcześniejszą emeryturę. Po wyroku Trybunału z Karlsruhe nie ma pieniędzy na państwowe limity cen gazu i energii elektrycznej, a więc wygasną one z końcem roku. Podobne złe wieści mogą teraz pojawiać się codziennie lub co tydzień. Nikt nie jest w tej chwili w stanie właściwie ocenić ich wszystkich konsekwencji personalnych i ekonomicznych”.

Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu zaznacza: „Bundesrat nieraz już utrudniał życie wielu rządom Niemiec. Działając pod przewodnictwem Oskara Lafontaine’a, zasiadający w nim przedstawiciele krajów związkowych uniemożliwili reformę podatkową zaplanowaną przez Helmuta Kohla pod koniec lat 90. Także Gerhard Schroeder znalazł swojego najtwardszego przeciwnika w Bundesracie, jeśli chodzi o wycofywanie się z energii nuklearnej i ustawę o obywatelstwie. Zaś Angela Merkel w czasie pandemii koronawirusa zdołała nad nim zapanować z najwyższym trudem. Innymi słowy: Olaf Scholz, który w piątek spotkał się z oporem Bundesratu, cierpi z tego powodu w ramach pewnej tradycji. Premierzy niemieckich krajów związkowych powinni mieć żywotny interes w tym, aby sytuacja gospodarcza kraju wkrótce ponownie się poprawiła. Ale mamy koalicję rządową, która z trudem pokonuje rozdzierające ją siły odśrodkowe. I mamy Bundesrat, który blokuje kluczowe reformy w czasach kryzysu. W sumie mamy do czynienia ze zbyt wieloma egoizmami. A może wszystko to ma tylko przesłonić najważniejszą na dziś wiadomość, że nie obejdzie się bez zaciągania nowych długów? Jeśli tak, to byłoby to nieodpowiedzialne i niesłuszne”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>