Mur wciąż jeszcze stoi. Psychologia zjednoczenia Niemiec – DW – 05.11.2019
  1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mur wciąż jeszcze stoi. Psychologia zjednoczenia Niemiec

5 listopada 2019

Dlaczego wschód i zachód Niemiec tak bardzo się od siebie różnią, nawet 30 lat po upadku muru?

https://p.dw.com/p/3SSCj
Artystyczna instalacja "Visions in Motion" przed Bramą Brandenburską
Artystyczna instalacja "Visions in Motion" przed Bramą BrandenburskąZdjęcie: picture alliance/AP Photo/M. Schreiber

W trzy dekady po upadku berlińskiego muru można odnieść wrażenie, że zachodni i wschodni Niemcy wciąż jeszcze są sobie obcy. Wschód Niemiec bardzo dobrze nadrobił zaległości gospodarcze. Tak napisano w najnowszym raporcie niemieckiego rządu na temat stanu niemieckiego zjednoczenia. W scalaniu się kraju i wyrównywaniu poziomu życia nastąpiły duże postępy. Za to pod względem politycznym i emocjonalnym podział Niemiec zdaje się być coraz głębszy. Jak wynika z ankiety, 57 proc. wschodnich Niemców czuję się „obywatelami drugiej kategorii”, bez mała połowa z nich jest niezadowolona z tego, jak w Niemczech funkcjonuje demokracja. Także oceny zjednoczenia kraju bardzo różnią się na wschodzie i zachodzie kraju.

Wschodnioniemiecki psychoterapeuta Hans-Joachim Maaz uważa, że wschodni Niemcy przez swoje doświadczenia z NRD mają zdystansowany stosunek do państwa. Ludzie na wschodzie są generalnie bardziej krytyczni wobec kapitalizmu, władz, mediów. Stąd wziął się ruch protestujący przeciwko polityce zdominowanej przez zachodnie Niemcy.

Zachodnioniemiecka psycholożka społeczna Beate Kuepper uważa natomiast, że ze względu na wieloletni podział kraju wcale nie trzeba wychodzić z założenia, że wschodni i zachodni Niemcy powinni być do siebie podobni. Problematyczne są nie tylko same różnice, ale także poczucie kolektywnej krzywdy, jaka została im wyrządzona. Chodzi o poczucie braku uznania, szacunku, możliwości udziału i współdecydowania.

„Vollende die Wende” - AfD znakomicie rozumie, w jaką strunę uderzyć, żeby trafić do wschodnioniemieckich wyborców. Tu czołowy kandydat AfD do parlamentu Turyngii Björn Höcke
„Vollende die Wende” - AfD znakomicie rozumie, w jaką strunę uderzyć, żeby trafić do wschodnioniemieckich wyborców. Tu czołowy kandydat AfD do parlamentu Turyngii Björn HöckeZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Reichel

AfD silna przede wszystkim na wschodzie

Różnice te są ewidentne w wynikach, jakie w wyborach osiąga prawicowa populistyczna partia AfD. W wyborach do parlamentów krajowych w zachodnich landach głosuje na nią około 10 proc. wyborców, na wschodzie prawie 25 proc. – tak jak ostatnio w Brandenburgii, Saksonii i Turyngii. Zastanawiające jest, że na wschodzie akurat Alternatywa dla Niemiec, będąca zachodnioniemieckim importem, przejęła rolę partii protestu po partii Lewica, która jako następczyni byłej przywódczej partii enerdowskiej SED była jakby stworzona do wyrażania wschodnioniemieckiej nostalgii.

„Dokończmy zwrot” („Vollende die Wende”) – pod takim hasłem AfD mobilizowała wschodnioniemiecki elektorat, odnosząc bezsprzeczny sukces.

Psychoterapeuta Maaz uważa, że ogromnym błędem jest, by wszystkim wyborcom AfD przypinać prawicową łatkę. Kiedy tylko się ich wyzywa i dyskryminuje, jest to najskuteczniejszym środkiem do dalszego wzmocnienia tej partii.

Urzędy i instytucje w RFN: wschodniaków jak na lekarstwo

Demokracja nigdy nie jest gotowa

Zachodnioniemieccy politycy reagują arogancko na przytłaczające wyniki AfD na wschodzie. Kiedy lider Zielonych Robert Habeck na początku tego roku w jednym z wideofilmów w kampanii wyborczej powiedział: „Staramy się zrobić wszystko, żeby Turyngia pozostała otwartym, wolnym, demokratycznym i liberalnym krajem związkowym na wschodzie”, wywołało to falę oburzenia. Jego wypowiedź brzmiała tak, jakby cała Turyngia nie była demokratycznym landem. Pochodzący z Turyngii dyrektor organizacyjny SPD Carsten Schneider zapytał więc na Twitterze: „W jakim więzieniu żyłem przez ostatnie lata?”, a podczas debaty w Bundestagu poseł AfD Leif-Erik Holm stwierdził. że „wschodnie Niemcy nie potrzebują żadnych korepetycji z demokracji”.

Beate Kuepper uważa, że ani zachód Niemiec po roku 1945, ani wschodnie Niemcy w 1989 nie stały się z dnia na dzień demokratycznymi krajami. Demokrację trzeba wciąż dalej rozwijać. Dlatego bardziej fair byłoby, gdyby Habeck powiedział: „wszyscy musimy się demokratyzować”.

Gospodarka na wschodzie rozwija się czasami z brawurą – seryjna produkcja pierwszego elektrycznego samochodu nowej generacji – VW ID.3, ruszyła 4.11.2019 w saksońskim Zwickau
Gospodarka na wschodzie rozwija się czasami z brawurą – seryjna produkcja pierwszego elektrycznego samochodu nowej generacji – VW ID.3, ruszyła 4.11.2019 w saksońskim Zwickau Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Büttner

Pomimo tego nikogo nie powinno dziwić, że wschodnie Niemcy w niektórych dziedzinach mają jeszcze więcej do nadrobienia niż zachodnie, bo jakby nie było, zachód miał mniej czasu. W przekonaniu psychoterapeuty Maaza zachodni Niemcy nie potrafią wczuć się w sposób myślenia i odczuwania wschodnich Niemców. Myślenie w rodzaju: „ta druga strona może też mieć rację” czy „także ja mogę się mylić” byłoby najlepszą podstawą demokratycznego dyskursu.

Aroganccy Wessi, marudni Ossi

Pieniądze to nie wszystko

Szefowa klubu poselskiego Zielonych Katrin Goering-Eckardt domaga się przede wszystkim inwestycji w poprawę infrastruktury jako odpowiedzi na przesunięcie się wschodnich Niemiec w prawo. Ludzie w zaniedbanych regionach nie ufają żadnej władzy, która o nich najwyraźniej zapomniała. Podobnie widzi to wielu polityków właściwie wszystkich partii.

Beate Kuepper nie wierzy jednak, że problem ten możnaby załatwić tylko przy pomocy pieniędzy. Bo w ten sposób nie można wyrugować ani poczucia dyskryminacji, ani doświadczeń ludzi, którzy na własnej skórze odczuli, jak wielkim pęknięciem w ich własnej biografii było zjednoczenie Niemiec. Jednocześnie wielu wschodnich Niemców nie chce być postrzeganych jako ofiary sytuacji, bo jakby nie było, potem każdy wziął ster we własne ręce i jakoś poradził sobie ze zmianami.

Różnice wcale nie muszą być problemem

Christian Hirte, pełnomocnik rządu RFN do spraw wschodu Niemiec dokonuje dwojakiego bilansu. Ekonomiczna, socjalna i społeczna sytuacja w Niemczech jest dużo lepsza, niż mogliśmy sobie to wyobrazić przed 30 laty – stwierdza Hirte. Jednocześnie ludzie na wschodzie są już znużeni ciągłymi zmianami. – Nie możemy wciąż od nich tak dużo wymagać.

Hans-Joachim Maaz radzi zachodnim Niemcom, by wsłuchali się w to, co mówią mieszkańcy wschodnich Niemiec, by ich nie szkalowali i nie ubierali w brunatne barwy. Z ich krytyką trzeba rozprawić się merytorycznie. Ruch protestu ze wschodu, który wyraża się także w poparciu dla AfD, jest pomocny, aby lepiej zrozumieć, co musi się zmienić.

Beate Kuepper wyciąga natomiast nieoczekiwanie pozytywne wnioski, wyjaśniając, że różnice między wschodem i zachodem Niemiec z gruntu nie są wcale złe. – Nie wiem, czy naprawdę jest to takim problemem, a cała reszta jest jak najbardziej pożądaną różnorodnością; tak jak różni są Bawarczycy i Fryzyjczycy. Jest to wzbogacające i interesujące, że w Niemczech mamy tak różne regiony i że nie wszędzie jest tak samo – wyjaśnia psycholożka.