Charków – lekcje sześć metrów pod ziemią – DW – 29.05.2024
  1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Charków – lekcje sześć metrów pod ziemią

29 maja 2024

Charków jest pod ciągłym rosyjskim ostrzałem. Reporterka DW odwiedziła to miasto, łącznie z podziemną szkołą, dzięki której dzieci pierwszy raz od ponad dwóch lat znów mogą się uczyć stacjonarnie.

https://p.dw.com/p/4gMsw
Lekcje w podziemnej szkole w Charkowie w maju 2024 r.
Lekcje w podziemnej szkole w Charkowie w maju 2024 r.Zdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

W Charkowie trwa poszukiwanie ofiar i identyfikacja zwłok. W sobotę 25 maja Rosjanie wystrzelili dwie bomby naprowadzane na market budowlany. Dotychczas naliczono co najmniej 18 zabitych i ponad 40 rannych, siedem osób uważa się za zaginione.

Reporterka DW przebywała w ubiegłym tygodniu w Charkowie, kiedy ogłoszono tam alarm przeciwlotniczy, który trwał 16 godzin. W nocy nie można było spać, bo miasto atakowały rakiety i drony. Dziewięcioletni Saszko wstał jednak rano, uczesał się i poszedł do szkoły – pierwszy raz od napaści Rosji na Ukrainę ponad dwa lata temu.

Podziemna szkoła 

– Prawdziwy szkolny dzwonek – woła nauczycielka Natalia Szwec i zwraca się do trzecioklasistów, którzy siadają przy swoich stolikach. – Witam was wszystkich w podziemnej szkole.

W klasie jest jedenaścioro dzieci, wszystkie przyszły w wyszywanych bluzach i koszulach. Dziewięcioro innych połączyło się z resztą zdalnie z zagranicy. Nauczycielka cieszy się z lekcji stacjonarnych nie mniej niż dzieci. Ostatnio widziała swoich uczniów na żywo 23 lutego 2022 roku. – Następnego ranka usłyszeliśmy wybuchy – wspomina dzień rozpoczęcia inwazji i dodaje: – Niektórzy uciekali przed wojną, inni myśleli, że szkoły będą otwarte, ale wszyscy zadawali sobie pytanie, jak będzie dalej z lekcjami.

Nauczycielka Natalia Szwec cieszy się z możliwości nauczania stacjonarnego
Nauczycielka Natalia Szwec cieszy się z możliwości nauczania stacjonarnegoZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Lekcje odbywały się od tego czasu tylko zdalnie. Do tej pory Rosjanie zniszczyli już ponad połowę szkół w mieście. Dlatego lokalne władze zaczęły w zeszłym roku urządzać klasy szkolne na stacjach metra, w których uczy się ponad dwóch tysiące uczniów.

13 maja uruchomiono całą podziemną szkołę na głębokości sześciu metrów. Mieści ona blisko 900 dzieci, które uczą się na dwie zmiany. Miasto chce stworzyć w kilku dzielnicach jeszcze więcej takich szkół.

Dzieci wojny

– Moja matka była wojennym dzieckiem. Nigdy bym nie pomyślała, że moja córka i te dzieci też zostaną wojennymi dziećmi. Wciąż słyszą wybuchy – mówi nauczycielka Natalia Szwec. Jej córka ukończyła szkołę już podczas wojny, ale tradycyjnego balu z sukienkami wieczorowymi i tańcami nie było.

Nauka w podziemnej szkole zaczyna się od ukraińskiego hymnu narodowego. Podczas zajęć często rozlega się alarm przeciwlotniczy, a w poszczególnych dzielnicach ustawicznie dochodzi do planowych wyłączeń prądu. Uczniowie podziemnej szkoły pozostają jednak przy swoich stolikach – wszystkie warunki prowadzenia lekcji są tam spełnione.

Dotychczas Saszko brał udział w lekcjach tylko zdalnie. – To nie było fajne, oczy bolały, a często nie było prądu – mówi chłopiec. A kiedy wybuchy przerywały naukę, biegł do przedpokoju mieszkania, żeby się schronić. – Ale przyzwyczaiłem się do tego – dodaje, mając na myśli ciągły rosyjski ostrzał.

Dotychczas Saszko brał udział w lekcjach tylko zdalnie
Dotychczas Saszko brał udział w lekcjach tylko zdalnieZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Saszko mówi, że brakowało mu zwykłych lekcji, ale wiedział, że chodzenie do normalnej szkoły jest zbyt niebezpieczne. W pobliżu mogła bowiem uderzyć rakieta. – Jeśli tylko budynki zostają uszkodzone, to jest to mniej tragiczne i smutne niż śmierć ludzi – opowiada trzecioklasista.

„Bez taty nie chcę za granicę”

Od początku maja wojska rosyjskie prowadzą ofensywę na północy regionu Charkowa. Wzmocniły ostrzał Charkowa i najwyraźniej chcą się do niego zbliżyć. Mieszkańcy miasta wiedzą, co to znaczy: ich domy mogą się wtedy znaleźć pod ogniem artylerii, jak na początku inwazji. Chociaż nie zapanowała panika, wielu charkowian zastanawia się nad wyjazdem.

Również rodzina Saszki mogłaby opuścić Charków. – Ale bez taty nie chcę za granicę – mówi ze smutkiem chłopiec. – Mieszkam tu od dziewięciu lat – opowiada urodzony w Charkowie Saszko. Dodaje, że odwiedzał inne miasta, ale żadne mu się nie podobało. – Po prostu zawsze tęskniłem za domem – podkreśla.

Serhij Antonow, który przyprowadza swojego syna Saszkę do podziemnej szkoły, zatrzymuje się przez chwilę w drzwiach klasy. – To naprawdę radość dla naszych dzieci – uśmiecha się i robi zdjęcie, jak jego syn siada przy swoim stoliku.

Uczniowie podziemnej szkoły
Uczniowie podziemnej szkołyZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Jegora, innego ucznia tej klasy, odprowadza do szkoły matka. Zarówno ojciec chłopca, jak i jego starszy brat są na froncie w ukraińskiej armii. – Było mi bardzo smutno – mówi Jegor, wspominając dzień, kiedy się dowiedział, że obaj muszą iść na wojnę. – Chciałbym, żeby wojna się skończyła – dodaje i biegnie do kolegów z klasy, bo właśnie zaczęła się przerwa. Wśród nich może zapomnieć o swoich smutnych myślach.

„Charków jest chyba najsilniejszym miastem”

Po południu lekcje w podziemnej szkole się kończą, a na miasto znów nagle spada rosyjska rakieta. Trafia tym razem w budynek mieszkalny, jest trzech zabitych i ponad 30 rannych. – To nie ma końca – mówi o rosyjskich atakach nauczycielka Natalia Szwec: – To dla nas nieustanny stres. Ale wytrzymamy. Zdecydowaliśmy się zostać w Charkowie. To jest nasz dom.

Centrum Charkowa
Centrum CharkowaZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Nad centrum Charkowa unosi się wysoki słup czarnego dymu. Ludzie spoglądają na niego, ale idą dalej ulicami. Pięknie pachnie kwitnącymi akacjami i kwiatami, zasadzonymi starannie na rabatach. Okna i dachy zniszczonych budynków pokryto płytami ze sklejki. – Miasto jest ostrzeliwane, a jednocześnie odbudowywane. Charków jest chyba najsilniejszym miastem – odpowiada Saszko na pytanie, dlaczego nie chce wyjechać.

– Ukraina miała 48 milionów mieszkańców, ale trzy do pięciu milionów z niej wyjechało – mówi ze smutkiem chłopiec. Setki osób cywilnych padły ofiarą nieustannych ataków na Charków. „Zabiła ich Rosja” – głosi napis na kamieniu pamiątkowym, poświęconym dzieciom, które zginęły podczas tej wojny. Wokół leżą pluszowe zwierzaki i świeże kwiaty.

Zaledwie kilka dni później Rosjanie znów atakują Charków – dziesięcioma rakietami. Ginie siedem osób, w tym pracownicy drukarni książek dla dzieci.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Ukraińskiej DW.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>