Bruksela bezradnie patrzy na Berlin – DW – 20.11.2017
  1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bruksela bezradnie patrzy na Berlin

20 listopada 2017

Przywódcy UE wstrzymują się od komentarzy, ale w Brukseli rosną obawy przed paraliżem reform Unii wskutek impasu rządowego w Berlinie. Zagrożony jest plan Donalda Tuska, by UE do czerwca zdecydowała o reformach euro.

https://p.dw.com/p/2nxUC
W Brukseli rosną obawy przed paraliżem reform UE wskutek impasu rządowego w Berlinie
W Brukseli rosną obawy przed paraliżem reform UE wskutek impasu rządowego w BerlinieZdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemcy i Francja od początku stanowiły napęd integracji europejskiej, ale w ostatniej dekadzie Berlin wyrósł na dominującą stolicę w Unii Europejskiej – zwłaszcza za sprawą kryzysu strefy euro i roli Niemiec w ratowaniu euro. Szkopuł w tym, że za sprawą cyklu wyborczego w Niemczech kanclerz Angela Merkel już mniej więcej od czerwca prowadziła unijną politykę na pół gwizdka (bo kampania wyborcza). A po wrześniowych wyborach Niemcy – w oczekiwaniu na sformowanie nowego rządu - wstrzymywały się w Brukseli od decyzji wagi ciężkiej. W ślad za Niemcami wstrzymywała się cała UE, bodaj jedynym wyjątkiem jest promowane przez Berlin i Paryż, zacieśnianie współpracy obronnej w ramach nowych struktur PESCO.

Paryż czeka i czeka

Tyle, że w Unii od miesięcy oczekuje się nie tyle na PESCO, lecz przede wszystkim na szybkie wykuwanie niemiecko-francuskiego kompromisu w kwestii reform eurolandu. Francuski prezydent Emmanuel Macron wygrał w maju wybory prezydenckie z ambitnym, lecz kontrowersyjnym dla Niemiec programem reform UE – różnice zdań dotyczą m.in. wielkości przyszłego budżetu strefy euro i kompetencji planowanego Europejskiego Funduszu Walutowego. Macron cierpliwie oczekiwał sformowania nowego rządu Merkel, ale – jak w poniedziałek ujął to jeden z francuskich dyplomatów – czekanie aż do wiosny 2018 r. nie było we francuskich planach.

Macron ma ambitny program reform UE i czeka na powstanie rządu w Berlinie
Macron ma ambitny program reform UE i czeka na powstanie rządu w BerlinieZdjęcie: Reuters/V. Mayo

Sam Macron zdawkowo powiedział w poniedziałek francuskim mediom, że chce, by „główny partner Francji [Niemcy] był stabilny i silny, by wspólnie z nim iść do przodu”.

– Załamanie się rozmów koalicyjnych w Berlinie to zła wiadomość. Niemcy to bardzo wpływowy kraj. Bez nowego rządu Niemcy w Brukseli nie będą mieć mandatu do działania. I bardzo trudno będzie nam wszystkim podejmować trudne decyzje – powiedział dziennikarzom Halbe Zijlstra, szef holenderskiego MSZ na marginesie spotkania Rady UE w Brukseli. Inni, niżsi rangą dyplomaci zakulisowo drwili, że choć „okno reformatorskich możliwości”, które – jak w maju obwieszczano w Brukseli – otworzyło się wraz z wyborem Macrona, może się zamknąć, nim Niemcy zdążą sformować rząd. Ale to tylko uwypukla niemałe zaskoczenie reszty Unii Europejskiej, że również Niemcy – pełniące w ostatnich latach rolę opoki stabilności w UE – mogą mieć kłopoty ze stabilnym rządem.

Margaritis Schinas: Ufamy w procedury konstytucyjne w Niemczech
Margaritis Schinas: Ufamy w procedury konstytucyjne w Niemczech Zdjęcie: EU-Parlament

Dobrą minę starała się robić w poniedziałek Komisja Europejska, która już w pierwszej połowie grudnia zamierza przedstawić projekt Europejskiego Funduszu Walutowego dla eurolandu. – Ufamy, że procedury konstytucyjne w Niemczech dostarczą stabilności i ciągłości, która jest znakiem firmowym Niemiec – powiedział Margaritis Schinas, główny rzecznik Komisji Europejskiej. Zgodnie z przedstawionym niedawno przez Donalda Tuska „Programem Przywódców” decyzje co do reform UE powinny zapaść na szczycie w czerwcu 2018 r. Ale ten harmonogram może się zawalić, jeśli prace nad projektami nie zaczną się w najbliższych tygodniach. 

Róża Thun: Brak rządu Niemiec odczuwam na co dzień
Róża Thun: Brak rządu Niemiec odczuwam na co dzień Zdjęcie: Lukasz Kobus

Skrajna prawica miesza w Europie

– Brak rządu Niemiec odczuwam na co dzień podczas moich prac w Brukseli. Negocjujemy przepisy o geoblokowaniu, ale w Radzie UE po prostu nie ma teraz głosu Niemiec. Estońska prezydencja zamierza zamknąć kwestię tej reformy do końca tego roku, a głosu Berlina z powodu braku nowego rządu chyba nadal nie będzie – mówi europosłanka Róża Thun (PO).

Thun zwraca jednak uwagę na ważniejszy kontekst kłopotów Merkel. – Gdyby nie blisko 13 proc. głosów dla AfD w wyborach, układ parlamentarny w Niemczech nie zostałby wytrącony z równowagi. To pokazuje, jak skrajna prawica – choć w mniejszości – potrafi namieszać w Europie. Ta sama skrajna prawica, której sprzyja Kreml – tłumaczy Thun. Apeluje, by odebrać to jako ostrzeżenie także dla Polski przed bagatelizowaniem ugrupowań, które organizowały niedawny marsz narodowców w Warszawie.

Tomasz Bielecki, Bruksela